WOŚP - koncert życia

Orkiestra to nie tylko finał, dla mnie to było coś więcej. 

Teraz gramy z Orkiestrą po raz kolejny! Przekazaliśmy w tym roku na rzecz fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy vouchery na lekcje perkusji w Drum Academy, które można licytować pod tym linkiem:

http://aukcje.wosp.org.pl/listing?sellerId=45137236



W mieście z którego pochodzę, to było jedno z największych wydarzeń w roku. W Konstantynowie Łódzkim prawie każdy czekał na ten dzień. Miejski Ośrodek Kultury organizował koncerty, pokazy i całe miasto się spotykało, żeby świętować, licytować, ustanawiać nowe rekordy i zbierać pieniądze. 


Dla nas muzyków z lokalnych zespołów to była szansa życia. Wystąpić na Orkiestrze to pokazać się przed całym miastem. Na finale grały najlepsze zespoły i to było jednym z moich pierwszych muzycznych marzeń. Udało się je spełnić, ale nie od razu. 

Jak zaczynałam grę na perkusji byliśmy za słabi, żeby zagrać. W następnym roku miasto nie zorganizowało finału i myślałam, że się popłaczę. Musiałam czekać 2 lata.  Nie pamiętam, który to był rok, ale pewnie okolice 1997 lub 99 roku, kiedy dostaliśmy potwierdzenie że możemy zagrać na Finale.  Miejski Ośrodek Kultury był wypełniony po brzegi, a my z moim zespołem rockowym NIFE po raz pierwszy mieliśmy taką liczną widownię. Graliśmy mocno, ale rodziny z dziećmi jakoś wytrzymały. Pamiętam dym na scenie, który mnie dusił, światła które oślepiały i ludzi po koncercie którzy gratulowali. Ku mojemu zdziwieniu wszystkim się podobało. Każdy się dobrze bawił, a ja czułam, że znalazłam swoje miejsce w życiu, za bębnami i że udało mi się spełnić moje pierwsze muzyczne marzenie.  

Na WOŚP-ie grałam póżniej wiele razy z moimi licealnymi składami QED, NIFE. Póżniej podczas studiów z Pathology. Z tym ostatnim zespołem zagraliśmy na finale w Bełchatowie na ciężarówce. Graliśmy na żywo na mrozie. O playbacku nie było mowy, w końcu to był heavy metal. Później WOŚP wspieraliśmy m.in z Billem i zespołem Szymona Majewskiego, znalazłam nawet jakieś fragmenty debiutu wokalnego Bilguna:). Orkiestra była w moim muzycznym życiu od początku i dobrze pamiętam ile nadziei i dobrej energii się z nią wiązało.

Marzeń nie zaczynałam od wielkich rzeczy, one były dla mnie zbyt odległe. Marzyć o wielkich rzeczach trzeba, ale warto mieć też takie małe marzenia, które są w zasięgu. Kiedy się spełniają, człowiek czuje że idzie we właściwym kierunku. Dla mnie taki był tamten pierwszy finał - jeden z ważniejszych i piękniejszych koncertów w moim życiu. Koncert na który musiałam długo czekać i który spełnił jedno z moich muzycznych marzeń. 




A tu 21 Finał zagraliśmy z dziewczynami i Bilgunem z Szymon Majewski Show




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz